... na przełomie stycznia i lutego mój kuzyn organizuje w swoim domu w górach pieczenie baranka, na które mnie i mojego Męża zaprasza. Zawsze z wielką radością tam jedziemy.
Tak było w ostatni weekend.
Smaku soczystej, pachnącej czosnkiem i ziołami baraninki nie jestem w stanie Wam opisać, ale uwierzcie, była pyszna.
W niedzielę pojechaliśmy do Gładyszowa na kulig.
Taki z dużymi saniami ciągniętymi przez konie.
W nocy spadło duuużo śniegu, więc okoliczności przyrody były bajkowe, ale mój aparat nie chciał ze mną współpracować i nie udało mi się zrobić ani jednego ostrego zdjęcia, a szkoda. Chyba przydałby mi się jakiś kursik fotograficzny.
Wróciłam do domu, a tu ani śladu zimy. Szaro, mokro i nieprzyjemnie. Chce mi się już wiosny.
Czasami niepotrzebne zdjęcia, wspomnienia zostają .
OdpowiedzUsuńSkoro tak wspaniałe zimowe atrakcje zaliczone, to teraz rzeczywiście tylko już na wiosnę czekać:)
OdpowiedzUsuń(Ja co prawda nie zaliczyłam żadnych zimowych atrakcji, ale i tak wiosny już mi się bardzo chce...)