Często się zdarza, że nie jestem zadowolona z końcowego efektu moich udziergów, bo albo nie podoba mi się wzór, albo nieodpowiedni rozmiar, albo źle się w czymś czuję. Najpierw taka rzecz ląduje na dnie szafy, a jak złość na nią i mój zmarnowany czas mi przejdzie, pruję ją i próbuję odzyskanej wełence nadać nowe życie.
Jakiś czas temu wymyśliłam sobie sukienkę na lato z lnu. Po skończeniu pracy nad nią okazało się, że wyszła jakieś dwa rozmiary za mała. Idealna na córkę koleżanki, ale to miała być moja sukienka.
Przeleżała w pudle prawie dwa lata, w końcu tej wiosny przerobiłam ją na coś bardziej praktycznego i uniwersalnego. Tak powstało poncho.
Szczegóły techniczne:
wzór własny;
włóczka: Lenka ok.400g, robiłam podwójną nitką;
druty nr5.
Lecę się pakować, bo jutro jadę na wycieczkę do Drezna i Berlina, życzcie mi dobrej pogody, chociaż chyba taka nie będzie, bo sprawdzałam.